audi, q7, suv-1511756.jpg

Audi E-Tron – nowy elektryczny model marki Audi

audi, study, iaa-2778707.jpg
Zdjęcie: E-Tron – elektryczna haute couture na francuski sposób

Witajcie, miłośnicy motoryzacji i królowie lewego pasa. Dziś wyruszamy w językową podróż z Audi i jego modelami E-Tron.

Pomimo francusko brzmiącej nazwy, E-Tron kryje w sobie więcej, niż można by przypuszczać na pierwszy rzut oka. Oh là là…

Od 2019 roku, Audi używa terminu E-Tron do określenia swoich modeli z napędem wyłącznie elektrycznym. E-Tron, brzmi jakby pasowało do eleganckiej kawiarni w Paryżu, wytwornego bistra w Nicei czy imprezy w Biarritz.

Albo jak uroczy cukierek. Ale nie, to nie jest nowy francuski trend życia – to raczej oryginalny sposób Audi na nazwanie swoich samochodów elektrycznych.

Kłopot na kołach
Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce tych wszystkich elektryków, ale cóż, żyjemy w trudnych czasach, gdzie ceny bagietek rosną wszędzie, a jazda samochodem po bulwarach staje się coraz bardziej skomplikowana.

I oczywiście, rodzi się pytanie, dlaczego Audi wybrało nazwę, która po francusku oznacza „kupa”. Przepraszam, to nie żargon. Mówiąc wprost: Tak, dobrze usłyszeliście!

„E-Tron” brzmi nieco jak wyrażenie, którego spodziewalibyśmy się raczej w pobliżu toalety. Zanim wszyscy się roześmiejemy, zastanawiając się, jakie odświeżacze powietrza wdychali projektanci, odkryjmy sekrety tej nazwy.

Przede wszystkim warto wiedzieć, że „Etron” w języku francuskim faktycznie oznacza to, co oznacza – dosłownie i w najbardziej bezpośredni sposób.

Opowiadając francuskim przyjaciołom z pewną dozą dystynkcji, że prowadzicie Audi E-Tron, mogą oni początkowo reagować z lekkim zdziwieniem – a później śmiać się za waszymi plecami przez długie dni.

Dlaczego ta nonszalancja?
Ale dlaczego, Audi, dlaczego wybrałeś to crème de la crème jako przedmiot drwin i niepowodzenia? Wydaje się, że istnieją tylko dwie odpowiedzi na to motoryzacyjne faux pas.

Pierwsza odpowiedź może tkwić w subtelnej sztuce afektacji i autoironii. Audi, marka kojarzona z elegancją i jakością, chce prawdopodobnie złożyć oświadczenie pełne zabawy.

„Dlaczego nie bawić się trochę – i podchodzić do spraw z lekkością, jak na Lazurowym Wybrzeżu?” Przecież nie tylko jeździmy samochodami, ale też przeżywamy przygody na czterech kołach. I E-Tron, z jego czterema uchwytami na papier, eee… pierścieniami, nie musi być zawsze toaletą na kółkach.

Druga odpowiedź może leżeć w tym, że w Audi po prostu przegapili, co słowo oznacza po francusku.

Czy to dlatego, że palec utknął w gniazdku zbyt długo, czy spędzali zbyt wiele czasu w toalecie, ufając zbyt elektryzująco myślącym agencjom, które na pewno nie pochodziły z Paryża, pozostaje tajemnicą Ingolstadt.

Kompromitacja unosi się w powietrzu
Być może nadszedł czas, aby postrzegać E-Trona nie tylko

jako samochód elektryczny, ale jako powiew wpadki i humoru na kołach.

Więc, drodzy czytelnicy, gdy następnym razem będziecie przemierzać ulice i zobaczycie Audi E-Tron jako enfant terrible, pamiętajcie: to więcej niż tylko pojazd, to hołd dla wszechstronności języka i niepowtarzalnego uroku niemieckiej inżynierii – nawet jeśli ta ostatnia zawiodła przy samochodach elektrycznych.

Sytuacja jest pełna smutku i nie jest na czasie. Chyba że samochód jest napędzany klasycznym silnikiem spalinowym dla prawdziwych smakoszy haute couture, bez E-Trona. Voilà! I życie jest piękne…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń do góry